Magdalena Korzekwa-Kaliszuk

Marzenia o miłości i radości...

„Trudno jest żyć bez radości. Codzienność wydaje się wtedy szara, a zwykłe obowiązki stają się nieznośnym ciężarem. Nic i nikt nas nie cieszy.
Im więcej w nas smutku, tym bardziej tęsknimy za radością, a jednocześnie tym bardziej uświadamiamy sobie to, że należy ona nie tylko do
najbardziej upragnionych, ale też do najbardziej deficytowych dóbr na tej ziemi. (…) Radość nie jest ani sensem, ani celem naszego życia,
ale daje nam umocnienie, którego potrzebujemy, by wytrwać w miłości do końca."
Fr. książki: pt. „Niezawodna radość” (Wyd. eSPe, Kraków 2007)

środa, 13 października 2010

O świętości świeckich

Wśród ogłaszanych świętych dominują księża, zakonnicy i siostry zakonne. Dlaczego tak jest? Czy te grupy osób są bardziej święte od innych?


O świętości świeckich

Z księdzem Markiem Dziewieckim rozmawia Magdalena Korzekwa

Miłość do męża czy żony oraz miłość do dzieci
to podstawowa droga do świętości.

- Księże Marku, celem życia każdego chrześcijanina powinna być świętość. Wśród ogłaszanych świętych dominują księża, zakonnicy i siostry zakonne. Dlaczego tak jest? Czy te grupy osób są bardziej święte od innych? Czy ludzie w święty sposób żyjący w małżeństwie i rodzinie niemal nie mają szans na to, by zostali ogłoszeni świętymi?
- Dopiero po Soborze Watykańskim II my, księża i osoby konsekrowane, uświadomiliśmy sobie na nowo oczywistą prawdę, która przez całe wieki była nieco zapomniana w Kościele, a mianowicie prawdę o tym, że Bóg nie stwarza ludzi pierwszej i drugiej kategorii, ale wyłącznie ludzi z najwyższej półki człowieczeństwa, gdyż każdego z nas stwarza na swój obraz i podobieństwo.

Wszyscy mamy tę samą godność dzieci Bożych i wszyscy jesteśmy powołani do świętości, czyli do tego, by myśleć, kochać i pracować jak Chrystus. Nie ma stanów wyższej i niżej doskonałości. Tego typu rozróżnienia w teologii katolickiej były błędem i wyrazem (nieświadomego chyba) braku poczucia realizmu ze strony teologów — księży i zakonników — którzy w przeszłości takie teorie głosili. Obecnie nikt już (chyba) nie twierdzi, że kapłaństwo czy życie konsekrowane to stan „wyższej doskonałości”. Nadal jednak w praktyce o wiele łatwiej zostać ogłoszony świętym wtedy, gdy ktoś nie jest świeckim. Często mówię z uśmiechem do księży i osób zakonnych, że świeccy są nam potrzebni w Kościele po to, by duchowni mogli zobaczyć, jak… niezwykły i święty potrafi być chrześcijanin!

- „Najprostszym sposobem na zostanie świętym, jest założenie własnego zgromadzenia zakonnego. Wtedy siostry z tego zgromadzenie pisałyby o mnie prace magisterskie (wszak każdy zakon chce, by jego założyciel został ogłoszony świętym) i zebrałby się materiał potrzebny do procesu beatyfikacyjnego…”. Usłyszałam kiedyś te dość ironiczne, choć poważnie wypowiedziane słowa, że Czy w tym ironicznym komentarzu nie ma ziarna prawdy?


- Niestety, jest w tym coś z prawdy. Osoby duchowne są o wiele częściej ogłaszane jako święte z kilku powodów. Powód pierwszy to fakt, że zwykle chodzi o osoby znane publicznie i działające na forum publicznym, podczas gdy święci małżonkowie żyją w miłości i radości Chrystusa w zaciszu ich pięknej prywatności. Powód drugi to fakt, że specjaliści od procesów kanonizacyjnych znają dobrze kryteria i procedury związane z kanonizowaniem osób duchownych, a brakuje im w tym względzie „wprawy” w odniesieniu do ludzi świeckich, którzy w niezwykły sposób naśladowali Chrystusa. Wreszcie powód trzeci, najbardziej banalny, to fakt, że duchowni zmarli w opinii świętości mają grupę swoich współbraci w kapłaństwie czy we wspólnocie zakonnej, którzy chcą i mają możliwości (także finansowe) w opracowaniu — szczegółowej przecież i kosztownej — dokumentacji potrzebnej w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym. Dzieci czy wnuki świętych małżonków mają znacznie mniejsze możliwości w tym względzie.

- Odnoszę wrażenie, że cechami promowanymi przez Kościół u tych, którzy zostają oficjalnie ogłoszeni jako święci, są: asceza, umartwianie się, męczeństwo… Czy to oznacza, że osoby, zwłaszcza młode, które studiują „świeckie” kierunki, lubią tańczyć, przeżywają radosne przyjaźnie i które nie zamierzają zostać ani zakonnikami/zakonnicami, ani konsekrowanymi dziewicami, ani ascetami czy męczennikami, nie mają szans na to, by zostać ogłoszonymi świętymi?

- W tym pytaniu dotykasz fundamentalnego zagadnienia, jakim jest pytanie o sens i istotę chrześcijaństwa, a w konsekwencji o kryteria świętości w Kościele katolickim. Niestety wielu chrześcijan — także wśród osób duchownych! — wierzy w to, że istotą naszej religii jest cierpienie, umartwienie czy ucieczka od radości życia. W świetle Ewangelii wiemy, że są to wypaczone wizje świętości. Syn Boży stał się człowiekiem i przyjął krzyż po to, by już nikt z nas nie krzyżował ani samego siebie, ani innych ludzi! Jezus powiedział nam wprost, że przyszedł do nas po to, aby Jego radość w nas była i aby nasza radość była pełna! Wyjaśnił też, że kryterium zbawienia nie będzie cierpienie, choroba, asceza czy męczeństwo, a jedynie miłość do bliźnich, gdyż Bóg utożsamia się z losem każdego człowieka. Święty to ktoś podobny do Jezusa, czyli ktoś radosny, stanowczy, cieszący się życiem, mający serdecznych przyjaciół i kipiący entuzjazmem. To także ktoś wrażliwy na podwójne piękno: duchowe, ale także to zewnętrzne, gdyż wrażliwość na piękno to pierwszy zwiastun świętości! Święty to ktoś do tańca i do różańca! Najpierw do tańca, gdyż kto ma radość Jezusa w sobie, ten wręcz nie może powstrzymać się od wytańczenia i wyśpiewania tej radości! Mam nadzieję, że w XXI wieku właśnie tacy święci będą ogłaszani w pierwszej kolejności.

- Nawet Luigi i Maria Beltrame Quattrocchi – pierwsze (po Maryi i Józefie) małżeństwo ogłoszone świętym – w pewnym sensie odeszło od przysięgi małżeńskiej, ponieważ za radą zakonnika – Pellegrino Paoli – dokonało "definitywnego rozdziału łoża" i zrezygnowało z fizycznej bliskości małżonków. Czy ludzie, którzy słuchają polecenia Jezusa i do końca życia pozostają w małżeństwie "jednym ciałem", potwierdzając wzajemną miłość w najintymniejszy sposób, nie mają szans na to, by zostać ogłoszonymi świętymi?

- My, duchowni, mamy skłonność do tego, by narzucać ludziom świeckim — w tym także małżonkom — nasze schematy myślenia, naszą specyficzną drogę życia, naszą specyficzną formę czystości, miłości i świętości. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że nawet w najnowszym Katechizmie Kościoła Katolickiego definicja ludzi świeckich zaczyna się od stwierdzenia, że chodzi tu o „wszystkich wiernych chrześcijan, nie będących członkami stanu kapłańskiego i stanu zakonnego” (KKK, 897). Tymczasem w opisie stworzenia świata i człowieka Biblia ukazuje nam fakt, że z woli Boga pierwszym i podstawowym powołaniem prawie wszystkich ludzi jest małżeństwo i rodzina. Miłość do męża czy żony oraz wynikająca z niej miłość do dzieci to podstawowa droga do świętości dla niemal wszystkich ludzi tej ziemi. Osoby powołane do świętości na innej drodze niż małżeństwo i rodzina to statystycznie rzecz biorąc mniej niż jeden procent! Mam nadzieję, że następni małżonkowie, którzy będą ogłoszeni świętymi, nie zrezygnują z bycia „jednym ciałem” i z czystej intymności małżeńskiej do późnej — i radosnej! – starości.

- Czy w procesie beatyfikacyjnym powołana do tego komisja może szukać i czytać czyjeś prywatne, niepublikowane listy czy pamiętniki? Czy kandydaci do ogłoszenie świętymi nie mają prawa do prywatności?
- Oczywiście, że każdy z nas ma prawo do prywatności! Prawo to szanują zarówno przepisy państwowe jak i kościelne. W procesie beatyfikacyjnym chodzi o badanie tych dokumentów, które zawierają publiczne, oficjalne wypowiedzi badanej osoby. Niepublikowane, prywatne pamiętniki są własnością ich autora, a niepublikowane, prywatne listy są własnością ich adresata i jeśli autor nie wyraził wprost takiej woli przed swoją śmiercią, nikt nie ma prawa upubliczniać ich zawartości. Bóg też pisze do niektórych ludzi „prywatne listy” w postaci tego, co słyszymy od Niego w czasie modlitwy czy w postaci szczególnych znaków Jego obecności i miłości, jakie do nas kieruje. Nie biegniemy z tym do mediów ani do osób postronnych. To są prezenty dla nas i z wdzięcznością strzeżemy je w naszych sercach. Im bardziej ktoś jest święty, tym bardziej niezwykłe, Boże, czułe treści komunikuje i pisze do osób, z którym łączą go więzy najsilniejszej miłości. I tylko te osoby mogą zrozumieć do końca przesłanie tam zawarte.s

- Czy szansę na zostanie ogłoszonym świętym mają tylko ci świeccy, którzy swoją pracę zawodową wiążą z głoszeniem Ewangelii i z Kościołem?
- Oczywiście, że nie! Kryterium świętości jest miłość, a nie podjęcie określonego zawodu czy określonej formy aktywności. Święty to ktoś, kto najbardziej głosi Jezusa i Jego Królestwo wtedy, gdy zajmuje się zawodowo zupełnie czymś innym! Święty to – na przykład – ktoś, kto jest pisarzem, dziennikarzem, tancerzem czy mechanikiem samochodowym, jeśli tylko niedowołanie i czule kocha swoich bliskich, a pracę zawodową wykonuje tak kompetentnie i solidnie, że staje się autorytetem moralnym dla ludzi z jego otoczenia, którzy widzą jego dobre czyny i słyszą jego mądre słowa. Wtedy zwykle oni sami zapytają go o to, skąd u niego taka mądrość i siła…

- Co według Księdza oznacza naśladować Chrystusa i stawać się świętym w uwarunkowaniach, w jakich przyszło żyć młodym ludziom na początku XXI wieku?
- Najpierw to znaczy mieć odwagę i mądrość, by myśleć jak Chrystus: realistycznie, logicznie, precyzyjnie, perspektywicznie! Świętym nie stanie się ktoś, kto ma oczy, a nie widzi prawdy o sobie i o otaczającym go świecie, albo kto ma uszy, ale nie słyszy głosu rzeczywistości czy krzyku cierpienia tych, którzy ulegli modnym ideologiom albo poprawności politycznej. Współczesny świat czyni wszystko, by oduczyć młodych ludzi racjonalnego i realistycznego myślenia. Święty to ktoś, kto nie przyjmuje zaproszenia do bycia kimś bezmyślnym i podatnym na ideologie. Po drugie, naśladować Chrystusa tu i teraz to uczyć się kochać jak On: wiernie, nieodwołalnie, czysto, czule, mocno, radośnie. Współczesny świat czyni wszystko, byśmy pomylili miłość z seksem, uczuciem, zakochaniem, tolerancją, akceptacją, „wolnymi związkami” czy z naiwnością. Po trzecie, być świętym w obecnych uwarunkowaniach to przyjąć dar bogatego człowieczeństwa. To nie dać się zredukować do ciała i emocji, do instynktów i popędów, do pracy zawodowej i zarabiania pieniędzy. Święty nastolatek w obecnych uwarunkowaniach to ktoś, kto do wszystkich ludzi odnosi się z szacunkiem i miłością, ale osobiście wiąże się tylko z tymi, którzy bardzo kochają. Oczywiście także w tym aspekcie wzorem jest Jezus, który przekazał władzę i zawierzył losy Kościoła — a przez to także Twój i mój los — komuś takiemu jak Piotr, Jan czy Paweł, czyli tym, którzy kochali bardziej niż inni.